Click in the field, then press CTRL+C to copy the HTML code
Odpoczywa
I
Odpoczywa, z?o?y? skronie
Na jedwabnych mchach.
Na po?cieli mi?kkiej tonie
W nieprzerwanych snach.
W le?nej ciszy odpoczywa
Po?ród wonnych tchnie?.
Papro? w?osy mu pokrywa,
Wko?o ch?ód i cie?.
Czarne ?wierki go ko?ysz?.
Szepc?c t?skny ?piew.
A motyle z?ote wisz?
Na ga??zkach drzew.
Na ramionach mu zielony
Rozpostar? si? bluszcz
I gwar ptasz?t przyt?umiony
Dolatuje z puszcz.
II
Noc zapada, z ziemi wstaj?
Z wolna srebrne mg?y,
Szare p?aszcze zarzucaj?
Na wilgotne mchy.
Mkn? i p?yn?, jak jeziora
Zalewaj? las;
W lesie straszno - duchów pora,
A on ?pi jak g?az.
Ksi??yc przedar? swe promienie
Przez zielony dach
I przetopi? mg?y i cienie
W brylantowych skrach.
Odmieniaj? kszta?ty drzewa
W?ród tych ?wiat?a fal,
Po wierzcho?kach wicher ?piewa
Dzikiej pie?ni ?al.
III
Nad per?ow? mg?awisk fal?
B??dne ?wiat?a dr??,
Mg?y si? k??bi? i krysztal?,
L?ejsze w gór? mkn?.
Przybieraj? posta? blad?
Eterycznych cia?,
Wstaj?, lec? - znów si? k?ad?.
Gdy je wietrzyk zwia?.
Przezroczyste, srebrne mary
Nape?niaj? bór,
Cicho p?yn? przez moczary
Jak girlandy chmur -
W ksi??ycowym dr??cym blasku
Mglistych dziewic splot
Ponad mg?ami wszczyna w lasku
Fantastyczny lot
I zatacza lekkie kr?gi
Pl?saj?cych dziew,
I rozwija jasne wst?gi
Po?ród czarnych drzew.
Pl?sa, leci wietrzna rzesza,
Nad g?stwin? mknie.
Pod ?wierkami si? rozwiesza.
Gdzie spoczywa w ?nie.
IV
Posplatane, d?o? za d?oni?
Jak za cieniem cie?,
Wci?? si? wietrz?, p?dz?, goni?
W?ród falistych dr?e?.
Wiotkie kszta?ty i kibicie
Rozko?ysa? bieg:
To nad ziemi?, to w b??kicie
Srebrny znacz? ?cieg.
To spadaj? gwiazd kaskad?,
To si? ?ami? w ?uk,
To si? topi? w jasno?? blad?
Po?ród mlecznych dróg.
Uniesione w ci?g?ym wirze
W ta?ca dziki sza?,
Tworz? wie?ce, wst?gi, krzy?e
Z eterycznych cia?.
Fosforyczne bij? blaski,
Oczy ogniem skrz?,
Spod t?czowych szarf przepaski
?ywiej ?ona dr??.
A? zm?czone szybkim lotem
Rozpuszczaj? w?os,
Pod zielonym drzew namiotem
Pij? krople ros;
I z konwalii dzwonków ?nie?nych
Wysysaj? miód,
I w postawach nimf lubie?nych
Nocny pij? ch?ód.
V
Ponad ?wierków ciemne szczyty
Ksi??yc w gór? wsta?
I o?wieci? parów skryty,
Gdzie m?odzieniec spa?.
Zobaczy?y tanecznice
Pod arkad? drzew
U?pionego blade lice
I na sukniach krew.
Wi?c zlatuj? z lekka, z cicha
Ko?o niego tu?,
Patrz? bli?ej - nie oddycha,
Serce nie dr?y ju?!
W pó?otwartych oczach zgasn??
Wszelki ?ycia ?lad,
I pozna?y, ?e nie zasn??,
Lecz ?e w boju pad?.
Jak kochanki nad kochankiem
Du?e lej? ?zy,
Skro? mu wie?cz? kwiatów wiankiem
I pier? myj? z krwi...
Pieszczotami senno?? wieczn?
Chc? mu z czo?a zdj??,
Bytu trwa?o?? nadpowietrzn?
Chc? mu w piersi tchn??..
VI
Wicher j?czy, zgina drzewa,
Szumi ca?y bór,
Nad umar?ym rzewnie ?piewa
Mglistych dziewic chór.
"Powsta?, powsta?! zimny bracie,
Twardy sen twój rzu?!
W eterycznej duchów szacie
Znów na ziemi? wró?!
Kszta?tów ?ycia ci po?yczy
Ksi??ycowy ?wit,
We mgle duchów tajemniczej
B?dziesz znowu kwit?;
Cia?o da ci promie? dr??cy
Na powierzchni fal
I cie? chmurki pierzchaj?cej
W niesko?czon? dal -
Uprzytomni si? w naturze
Wspó?czuj?cy duch,
W harmonijnym istnie? chórze
Wejdzie w wieczny ruch.
B?dziesz wszystkim, b?dziesz niczym
W wszech?wiatowym ?nie,
Zestawieniem mgie? zwodniczym
Na b??kitów tle.
Kropl? rosy, trawy listkiem,
?wiat?em nocnych zórz;
B?dziesz niczem, b?dziesz wszystkiem -
W oceanie dusz.
B?dziesz ludziom niewidzialny
Tr?ca? skrzyd?em ?wiat
I z krainy idealnej
Wonny rzuca? kwiat.
Z szumem wiatru, z li?ci dr?eniem,
Czystym ?wiat?em l?ni?c,
B?dziesz poi? serca tchnieniem
Za?wiatowych ??dz.
Wi?c ci? pozna i dostrze?e
Sercem swoim lud,
I pie?? gminna ci? ubierze
W wdzi?czny poda? cud.
Twe nieznane po?wi?cenia
I ofiarny zgon
Przejd? w dalsze pokolenia
Na przysz?o?ci plon.
Co noc wstaniesz czysty, ?wie?y
I z legendy r?k
We?miesz z?oty miecz rycerzy
I ?wiat?o?ci kr?g.
Co noc p?yn?? b?dziesz z nami
W szafirow? to?
I nad ziemi?, nad kwiatami
Spija? czyst? wo?."
VII
Na g?os pie?ni, wstrz?saj?cej
Niem? grobu stra?,
Zadr?a? lekko m?odzian ?pi?cy
I odwróci? twarz.
Z jego piersi koralowy
Znowu pr??ek ?ciek?,
Rzuci? wko?o wzrok surowy
I z westchnieniem rzek?:
"Kto mnie budzi, kto mnie wo?a?
Po co na ?wiat zwie?
Czy? mi jeszcze zwróci? zdo?a
Jasne ?ycia dnie?
Czy mi odda rozkwit cia?a,
?wie?ych zmys?ów wdzi?k,
Rozkosz, co je nastraja?a
W harmonijny d?wi?k?
Grób nie odda mi jutrzenki
?yciodajnych si?,
Bo z zazdrosnej ?mierci r?ki
Wraca tylko py?!
Mam?e jeszcze marnym cieniem
Na mogile sta??
Fosforycznym l?ni?c p?omieniem,
Przesz?? m?k? trwa??
Co noc bole?? sw? od?wie?y?,
Wskrzesi? wspomnie? moc
I pozorem ?ycia prze?y?
Niesko?czon? noc?
Mam?e znów nawi?za? krwaw?
Rozerwan? ni??
Wróci? z bolem i nies?aw?,
Nie mog?c si? m?ci??
Mi?dzy ?ywych pój?? ukradkiem
Jedn? z pró?nych mar
I pozosta? zbrodni ?wiadkiem,
A wspólnikiem kar?
Nie chc? butli mglistej szaty
Na ramiona k?a??
I przesz?o?ci zwi?d?e kwiaty
Nie chc? ?mierci kra??!
Nie chc? wie?czy? si? ?a?cuchem,
Nie chc? stroi? w ple??
Ani na ?wiat wraca? duchem,
Nios?c grobów pie??.
A i z wami, blade cienie,
Nie chc? w nocnej mgle
Ksi??ycowe ssa? promienie
Na b??kitów tle.
Chc? pozosta? zimny, czysty
Na pos?aniu mchów
I spoczynek mie? wieczysty
Nieprzerwanych snów.
Niech natury wieczna praca
Wznawia dalszy byt,
Niech proch w ko?o istnie? wraca
Wita? nowy ?wit.
Niech po ?wiecie si? rozproszy
Tysi?cami tchnie?,
Niech od?yje tchem rozkoszy
W jasny ?ycia dzie?.
Lecz ja spocz?? chc? na wieki -
Od duchów i cia?
Równie obcy i daleki,
B?d? cicho spa?."
VIII
Ksi??yc zaszed? w ciemne chmury,
Ukry? srebrny blask,
W lesie s?ycha? ?miech ponury,
Nocnych ptaków wrzask.
A na nocy czarnej szacie
Znik?y ?wiat?a md?e,
Rozp?yn??y si? postacie
W lekk?, sin? mg??.
I pozosta? sam w ciemno?ci
Skryty w lasu g??b,
A na stra?y snu cicho?ci
Stoi ?wierków klomb.
Serca jego ju? nie n?ka
Echo ziemskich burz
I nie zbudzi go jutrzenka,
Bo spoczywa ju?!
poem by
Adam Asnyk
solid border
dashed border
dotted border
double border
groove border
ridge border
inset border
outset border
no border
blue
green
red
purple
cyan
gold
silver
black