Click in the field, then press CTRL+C to copy the HTML code
Wspomnienie
Ach, tam! gdzie pierwsza wita?a mnie zorza,
Gdzie tyle w ?yciu dos?ysza?em gwaru,
Przez te zastyg?e i umar?e morza
Wróc? t?o uczu? m?odzie?czych po?aru,
Po kwiat si? jeden schyl? nad ?ez wod?,
A mo?e znajd? swoj? dusz? m?od?;
Taka, jak by?a w poranku stworzenia,
Gdy bieg?a wita? ?wiat ten dla niej nowy
??dz? mi?o?ci, walki i cierpienia,
W blask si? jutrzenki przybrawszy ró?owy,
I zakochana w w?asnych mar odbiciu,
Zacz??a pierwszy poemat o ?yciu.
O poemacie m?odo?ci! któ? mo?e
Na twe wspomnienie oboj?tnym zosta??
I widzie? ten sen i to kwiatów ?o?e,
Na którym jasna spoczywa?a posta?,
I cho? na chwil? nie sp?on?? rozkosz?
W?ród bliskich widze?, które wo? roznosz??
W maju, w urocze bogatym poranki,
W kwitn?cej ?ycia chwili, z marze? t?czy
Komu? nie sp?ywa niebia?skiej kochanki
Widmo, co serce jak lutni? rozd?wi?czy,
I pal?c piersi nami?tnym oddechem,
Komu? nie porwie duszy niebios echem?...
Nik?y meteor, lecz toruje drog?
I nie?miertelno?? pragnie? w piersiach szczepi;
Wi?c cho? na widmie postawi si? nog?,
Bole?? mu nowy piedesta? ulepi,
Gdzie stoj?c skrzy si? ró?owym p?omieniem
Do chwili, w której wszystko zajdzie cieniem.
Gdzie? jest to pierwsze rozkoszne zjawisko,
Co si? do piersi mej tuli?o dr??cej?
Ach! tak daleko ju? i ach, tak blisko!...
Odchodzi z wolna od wierzby p?acz?cej,
Co ocienia?a rozmarzone g?owy,
S?uchaj?c sennej s?owików rozmowy...
Wracaj, o luba! wszak?e zmierzch wieczorny
Zranione serca zwyk? zbli?a? do siebie;
Na ustach twoich zawisn? pokorny
I ca?? pami?? przesz?o?ci zagrzebi?,
Jak Feniks z w?asnych powstanie popio?ów
To op?tane serce przez anio?ów.
Czy pomnisz dzie? ten omamie? bez trwogi,
A którym mi?o?ci rzuci?a? mi s?owo?
A jam ci ?wiaty chcia? rzuci? pod nogi
I innym ?yciem natchn?? je na nowo,
Bom si? tak uczu? wielki, dumny, silny,
?e chcia?em nawet wskrzesi? ?wiat mogilny.
Je?eli pomnisz dzie? ten i wyrazy,
Które si? la?y wezbranym potokiem,
Wiedz, ?e wci?? do tej zielonej oazy
Wybiegam sercem i my?l?, i wzrokiem;
U tego ?ród?a, co tak ?ywo bije,
Jak go??b pióra obmywam i pij?...
A gdy si? zdrojem tych wspomnie? od?wie??,
A gdy upoj? mi?o?ci tej woni?,
Znowu zaczynam kocha? i znów wierz?,
?e zdo?am jeszcze wzlecie? w niebo po ni?,
I zapominam, com cierpia? i prze?y?,
Bylebym jeszcze chwil? d?u?ej wierzy?...
I zapominam, ?e mi ju? nie wolno
Powróci? w przesz?o?? jasn? i szcz??liw?,
?e musz? naprzód drog? i?? mozoln?
I snu? z swej piersi paj?cze prz?dziwo;
Wi?c na to wszystko niepomny przez chwil?,
Chc? przybra? skrzyd?a i barwy motyle.
Lecz ju? za pó?no! Duszy, co si? wzbija,
Motyle skrzyd?a unie?? ju? nie mog?,
Chwila upoje? bezpowrotnie mija,
I dzi? trza pe?za? wydeptan? drog?,
O ?adne loty wi?cej si? nie kusi?,
Milcze? i serce do milczenia zmusi?.
Do ciebie wróci? nie chc? i nie mog?,
Bo ju? zagin?? dawny kszta?t m?odzie?czy;
D?ug? przeby?em po przepa?ciach drog?,
I dzi? ju? ?adna ró?a mnie nie wie?czy;
Wol? si? ukry? przed twym wzrokiem w cieniu
I ?y? m?odo?ci? wieczn? w twym wspomnieniu.
Mia?bym ods?oni? przed tob? pier? pust?,
W której wygas?a si?a i nami?tno??;
Mia?bym pozwoli? poca?unku ustom,
Na których usiad? ch?ód i oboj?tno???
O nie! na wieki wol? si? roz??czy?,
Ni? gorycz moje w twoje serce s?czy?!
Tak wi?c odchodz?, bez ?alu, bez serca.
S?owiki wspomnie? do snu ju? si? k?ad?,
I tylko puchacz, pos?pny szyderca,
S?ysze? si? daje; ja twarz zwracam blad?
I przez dziel?cy nas przesz?o?ci cmentarz
Rzucam pytanie: \"Czy jeszcze pami?tasz?\"
poem by
Adam Asnyk
from
Publiczno?? i poeci
solid border
dashed border
dotted border
double border
groove border
ridge border
inset border
outset border
no border
blue
green
red
purple
cyan
gold
silver
black