Click in the field, then press CTRL+C to copy the HTML code
Morskie Oko
I
Ponad p?aszczami borów, ?ci?ni?te zapor?
?cian olbrzymich, co w ko?o ze sob? si? zwar?y,
Ciemne wody rozlewa pos?pne jezioro,
Odzwierciedlaj?c w ?onie g?azów ?wiat zamar?y.
Stoczone z szczytów bry?y mchu pokryte kor?,
Po brzegach rumowisko swoje rozpostar?y,
Na nim pogi?te, krzywe kosodrzewu kar?y
Gdzieniegdzie nag? pustk? w wianki swe ubior?.
Granitowe opoki, wyniesione w chmury,
Rzadko tam ?ywsze blaski s?oneczne dopuszcz?...
I tajemnicze g??bie kryje cie? ponury.
Cisza - tylko w oddali gdzie? potoki pluszcz?
Lub wichry, przelatuj?c nad zmartwia?? puszcz?,
Swym ?wistem groz? dzikiej powi?ksz? natury.
II
Tu my?l twórcza straszliw? pi?kno?ci? wykwita:
Pi?kno?ci? niezmierzonej pot?gi i si?y,
Co gromami na ska?ach rozdartych wyryta
?wiadczy dzi? o przewrotach w ?onie ziemskiej bry?y.
Dziki zam?t! - g?azami zas?ane koryta
Zdaj? si? placem boju, gdzie niegdy? walczy?y
Pó?nocne gro?ne bogi i krew ofiar pi?y
Z czary, która w jezioro upad?a - rozbita.
Wszystko tu do ostrego tonu si? nagina:
Poszarpane gór grzbiety, wody, co czerniej?,
Ska?y, wisz?ce ?niegi, zaro?la, mg?a sina...
Wsz?dzie surowa wielko??, przed któr? malej?
Sny cz?owieka, co staje, jak ma?a dziecina,
Przed skamienia?? dawnych bogów epopej?!
III
S?o?ce, gdy na zachodzie z?ot? tarcz? sk?oni,
Purpur? zdobi jeszcze ska? korony wierzchnie -
Tysi?c t?czowych ?wiate? po szczytach si? goni,
Tu zsinieje... tam ogniem za?wieci... znów zmierzchnie;
A w dole na jeziora zam?conej toni
Odbity blask zakrwawia dr??cych wód powierzchni?,
Póki skrwawionej fali p?aszcz mg?y nie os?oni
I ostatni rumieniec wieczoru nie pierzchnie.
Wszystko zgas?o... ?wiat ca?y nape?niony mrokiem...
Granitowe olbrzymy majaczej? w dali -
Rosn? w bezmiar i kszta?t zmieniaj? przed okiem...
Mg?a pokry?a przepa?ci szarym swym ob?okiem
I jezioro znikn??o... lecz s?ycha? szum fali
I z gór lec?cy potok wymowniej si? ?ali...
IV
Noc króluje - na g?ow? k?adzie gwiazd dyjadem;
Przez b??kity przesi?ka niepewna i dr??ca
Jasno?? jeszcze skrytego dla oczu miesi?ca;
Mg?y ulatuj? w gór? ?nie?nych chmurek stadem.
Wszystko topnieje w ?wietle niebieskiem i bladem,
I ciemno?? nad otch?ani? chwieje si? wisz?ca,
Ksi??yc przez ska? szczelin? wsta? nad wodospadem,
Srebro leje i w przepa?? wraz z falami str?ca.
z wolna ca?a kotlina z ?pi?cych wód topiel?
Wynurza si?. jak obraz czarodziejskiej ksi?gi...
Wybrze?a przera?liwym odblaskiem si? biel?.
Jakby pokryte zmar?ych ?mierteln? po?ciel?;
Czarne wody w p?omienne rysuj? si? pr?gi,
przypominaj?c piekie? dantejskie okr?gi.
V
O wielki poemacie natury! któ? mo?e
I?? w ?lad za twych pi?kno?ci natchnieniem wieczystem?
Kto uchwyci poranku wzlatuj?c? zorz?
I zapali rumie?ce na niebie gwia?dzistem?
Kto wyrze?bi kamienne wodospadu ?o?e?
Przemówi szumem fali, wichru dzikim ?wistem?
Srebrne chmurki zawiesi w szafirów przestworze
I odbije ska? ostrza w wód zwierciadle czystem?
O wielki poemacie! ciebie tylko mo?na
Odczu? i wielbi? razem w drgnieniu serca skrytem,
Gdy pij?c wszystkie blaski, ?renica pobo?na
W cichym zachwycie try?nie ?ród?em ?ez obfitem,
Gdy na skrzyd?ach t?sknoty - dusza leci trwo?na
I nakrywa si? w?asnych marze? swych b??kitem.
poem by
Adam Asnyk
from
W Tatrach
solid border
dashed border
dotted border
double border
groove border
ridge border
inset border
outset border
no border
blue
green
red
purple
cyan
gold
silver
black