Click in the field, then press CTRL+C to copy the HTML code
Giewont
Stary Giewont na Tatr przedniej stra?y
G?ow? tr?ca o lec?ce chmury -
Czasem u?miech przemknie mu po twarzy,
Czasem brwi swe namarszczy - ponury
I jak olbrzym w poszczerbionej zbroi
Nad ko?ysk? ludzkich dzieci stoi.
Przez ci?g wieków wznosi dumne czo?o
I wysuwa pier? sw? prostopad??,
Patrz?c z góry na wie?niacze sio?o,
Co pokornie u nóg jego siad?o,
Przez ci?g wieków stra? sw? nad nim trzyma
Z troskliwo?ci? dobrego olbrzyma.
Wypiastowa? ju? pokole? wiele,
Które wieczny zwi?zek z nim zawar?y,
Z nim z??czy?y swe losy i cele,
Przy nim ?y?y i przy nim pomar?y,
Nawet my?l? spod jego opieki
Nie wybieg?szy nigdy w ?wiat daleki.
Wypiastowa? ca?y ród górali -
On ich widzia?, gdy dzie?mi rado?nie
U stóp jego bawi?c si? pe?zali,
Widzia? m?odzie?, jak mu w oczach ro?nie,
Jak si? krz?ta ko?o swego plonu,
Widzia? potem starców w chwili zgonu.
Zna wi?c dobrze bieg ich trwania krótki,
W ciasnym kó?ku zamkni?te nadzieje,
Ich rado?ci, pragnienia i smutki,
Co ich boli, co im piersi grzeje:
Zna zabiegi i spory gor?ce
O k?s ziemi na polach lub ??ce.
On si? przyjrza? kolejom powszednim
I by? s?dzi? ju? niejednej sprawy...
Nieraz w nocy rozegra? si? przed nim
Jaki dramat pos?pny i krwawy -
Widzia? ró?ne skryte ludzi czyny,
Widzia? cnoty, widzia? tak?e winy.
Lecz cho? czo?o chmurami powleka,
Zbyt surowo nikogo nie s?dzi,
Bo zna dol? biednego cz?owieka,
Który id?c na o?lep zab??dzi
I o g?odzie wzrok obraca chciwy
Na ?y?niejsze swych s?siadów niwy.
Raczej czuje dla tej biednej rzeszy
Wielk? lito?? w piersi swej kamiennej:
Od kolebki bawi j? i cieszy,
Z ka?d? chwil? bior?c strój odmienny,
Przed jej okiem stroi si? i wdzi?czy,
Po?yczaj?c wszystkie barwy t?czy.
Dla niej wstaje w g?stej mg?y zas?onie,
Któr? z wolna zrzuca z ramion we dnie,
Dla niej w wieczór ca?y ogniem p?onie
I szarzeje, mroczy si? i blednie,
Zawieszaj?c ksi??yc w swojej szczerbie,
Jakby srebrn? Leliw? mia? w herbie.
Dobry olbrzym! Troszczy si? o ludzi,
Co si? jego powierzyli stra?y
?pi?ce dusze z odr?twienia budzi
I pi?kno?ci poczuciem je darzy,
I rozrzuca nad dzieci?stwa noc?
Pierwsze blaski, które ?ycie z?oc?.
Tak jak w ba?ni: kocha si? w pasterce
Dobry olbrzym i dobiera kluczy,
By otworzy? na wpó? dzikie serce;
Tak jak w ba?ni: swych tajemnic uczy,
Uczy znosi? ci??kie losu brzemi?
I mi?owa? sw? rodzinn? ziemi?.
poem by
Adam Asnyk
from
W Tatrach
solid border
dashed border
dotted border
double border
groove border
ridge border
inset border
outset border
no border
blue
green
red
purple
cyan
gold
silver
black