Amor i czaszka
Na czaszkę ludzkości wsiadłszy
Anioł rozparty,
Profan, jak z tronu z niej patrzy
I stroi żarty.
Dmucha rój baniek skrzydlaty,
Każda lot bierze,
Jakby ścigała gdzieś światy,
W sinym eterze.
Wątły, świecący glob fruwa,
Chyżymi loty,
Pęka - i tchnienie wypluwa,
Niby sen słoty.
Za każdą bańką głos czaszki
Słyszę, jak jęczy:
"I kiedyż koniec igraszki
Dzikiej, szaleńczej?
Bo to, co ciskasz w przestworze,
Tak lekko, śmiało,
To mózg mój, zbójco, potworze,
Krew ma i ciało!"
poem by Charles Baudelaire, translated by Zofia Trzeszczkowska
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
No comments until now.