Czy można uważać za człowieka ten olbrzymi przewód pokarmowy wyposażony w nogi?
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!
Related quotes
Czy pijany kawalerzysta, który zgubił swego konia, może uważać się za piechura?
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!
Człowieka można zabić nawet długopisem, jeśli egzekucji dokonuje komornik.
aphorism by Andrzej Majewski from Aforyzmy
Submitted by Dan Costinaş
| Vote! | Copy! | In Romanian
Czy pięćdziesiątą rocznicę pierwszego ślubu także można nazwać złotymi godami?
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!
Olbrzymie mrowisko, zamieszkane przez olbrzymi
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!
Jesteśmy skłonni uważać za ślepych tych, którzy widzą jedynie obiekty błyszczące.
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!
Bez aktu zgonu nikt nie może uważać się za całkiem zmarłego.
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!
Obraz
Największa sztuka zawsze powraca
do kruchości kondycji ludzkiej
Francis Bacon
Z bólu nie mogę mówić Panie,
Jęku nie słychać z ust otwartych.
Krzyk niemy - słowa skamieniały
W płótnie Bacona - mej rozpaczy.
Mówię do Ciebie ciszą, Panie.
Głuchym kolorem z toni farby.
Żal to czy smutek, ból, czy trwoga?
Czy ma znaczenie tło rozpaczy?
Krzyczę do Ciebie ciszą Panie.
Słowa przybrały pędzla kształty.
Czy Ty rozumiesz mój ból Panie?
Czy on coś znaczy? Czy coś znaczy?
poem by Zofia Walas
Submitted by Dan Costinaş
| Vote! | Copy! | In Romanian
Kłamstwo ma krótkie nogi. Dlatego jeździ najlepszymi samochodami.
aphorism by Wojciech Wiercioch
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy! | In Romanian
* Architektem zaś nazwę tego, kto potrafi z nieomylną słusznością i według podziwu godnej metody zarówno w umyśle i duszy rozplanować, jak i w dziele utrwalić wszystkie te rzeczy, które poprzez ruch ciężarów, połączenia i zgrupowania ciał można w sposób nad wyraz godny zastosować znakomicie do potrzeb człowieka. A na to, żeby mógł to osiągnąć, musi posiadać znajomość rzeczy najlepszych i najwybitniejszych i przyswoić je sobie. Taki dopiero będzie architektem.
quote by Leone Battista Alberti
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Architektura, jak każda sztuka, jest najdoskonalszym zwierciadłem, w którym odbijała się epoka tworząca ją, i z szczątków jej nawet można łatwo odgadnąć stopień materialnej i moralnej kultury tych, którzy ją do życia powołali, choć sami od wieków do snu wiecznego się pokładli. Stąd płynie wielkie znaczenie, jakie ma znajomość dziejów stylów dla każdego kulturalnego człowieka; stanowi ona jeden z kluczy zrozumienia dzisiejszej cywilizacji i minionych cywilizacji.
Stanisław Noakowski in O stylach w architekturze (1926)
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Jeruzalem
A czy te stopy w dawnych czasach
Znaczyły Anglii górskie drogi?
I czy Baranek Boży hasał
Po naszej Anglii łąkach błogich?
Czy Pańskie Lico rozjaśniało
Nasze spowite mgłą wyżyny?
A Jeruzalem, czy tu stało,
Gdzie Szatan sklecił swoje młyny?
Mój łuk złocisty niech przyniosą:
I moje strzały pożądania:
I moją włócznię: O niebiosa!
Mój rydwan ognia niech tu stanie.
W bitewnym niech nie padnę szale
I niech w mym ręku miecz nie zaśnie,
Aż zbudujemy Jeruzalem
Tu, na angielskiej ziemi właśnie.
poem by William Blake, translated by Maciej Froński
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Spacer nocny po Warszawie
Noc cicha, piękny księżyc roztacza promienie;
Choć późno, jednak cicho i ślicznie na dworze.
Wyjdźmy trochę, mospanie Józefie, w te cienie!
Wszak najmilszy jest spacer w tej rozkosznej porze.
Ten głuchy szmer, który się, po mieście rozlega,
Te światła kolorowe, co się w oknach świecą,
Ten wietrzyk, co swobodnie po ulicach biega,
Te cienie migoczące rozkosz oku niecą.
Pójdziem w prawą ulicę, może co ujrzemy:
Patrz! wszak to wojewodzie w wielkim kapeluszu
Incognito gdzieś dybie, wnet coś zobaczemy.
Oto wszedł do szynkowni, tej, co przy ratuszu.
Co za szkoda chłopczyny! i piękny, i grzeczny;
I rodzice mu dali dobre wychowanie.
Cóż po tym, gdy wlazł w związek młodzi niestatecznej,
Przejął ich miny dzikie, reguły i zdanie.
Owóż i za nim drugi mistrz wszelkiej rozpusty!
Jest to ów, jako zowią, honnet'homme dziś modny;
W nocy podły, w dzień dumny, chociaż worek pusty,
Mina zawsze fertyczna, brzuch po trzy dni głodny.
Chód dziwaczny, strój śmieszny, halsztuk brodę kryje,
Frak w zadzie, pręcik w ręku, a w ostrogach nogi,
Chociaż nigdy na koniu nie jeździł, jak żyje,
Kapelusz duży, by deszcz nie lał na ostrogi.
Z panów żaden go nie zna, przecież tonem dumnym
O nikim, jak o samych panach tylko gada;
Honor zaś temu czyni, gdy gdzie krokiem szumnym,
Nie proszony na obiad, w sam czas stołu wpada!
Brutalstwo ma za modę, grzeczność za prostotę,
Skacze, śpiewa, trzpiota się, bredzi, gada wiele,
Nazywa starożytnym fanatyzmem cnotę,
Często, niby niechcący, zagwizda w kościele.
Patrzaj, teraz co jedzie za lalka w karecie,
Z lorynetką pieszczoną swą główkę wysadził.
Znam go, to drugi rodzaj jest na wielkim świecie
Pustaków, co pan Piron w modę ich wprowadził.
Ten pachnący puziaczek, nastrzępiony cały,
Dukata gdzieś dostawszy, jeździł z wizytami,
Tydzień zaś w domu siedział, biedny, wygłodniały,
Dziś, fiakrem ozdobiony, widział się z paniami.
Pełen modnych grymasów, sam siebie rozpieścił,
Delikatnym układem stąpa, mówi, siedzi;
Rozumie, że się w wszystkich serduszkach umieścił.
Sam sobie w posiedzeniu śmieje się i bredzi.
Umie słów modnych kilka, pięć wierszów z Woltera,
Zna, jak zganić polonez, kornet lub fryzurę,
Róż, pomady i puder przedziwnie wybiera,
Ma w głowie najmodniejszych modelów strukturę.
A to kto do karety siada z tego domu?
Cześnikowa z starostą kędyś wyjeżdżają;
Mówiono mi, że... ale co do tego komu?
Że ścisłą przyjaźń z sobą mimo męża mają.
Nie lubię wieśniackiego w Warszawie gadania;
Niech się ujrzy samotną kilkakroć gdzie parę,
Jużci u nich niemylny znak to jest kochania.
Mąż ma swój rozum, kiedy żonie daje wiarę.
Spójrz pod ten dom! czy widzisz? kanonik czy l'abbé
Gorliwie coś wbrew jakiejś grzesznicy wymiata;
Ale ta, mając serce czy twarde, czy słabe,
Póty się nie nawróci, aż nie da dukata.
Wszak i ten, co się dziś trząsł na koźle dzień cały,
Powożąc godzinami i Żydy, i mnichy,
Wiedzie małpę spod muru kontent i niedbały,
Ma rozkosz i szczęśliwy, choć pędzi wiek lichy.
Podejdźmy pod ten pałac, gdzie tłum karet stoi.
Co za śliczna muzyka, co za ognie żywe!
Jakże piękny lamp orszak wzniosłą bramę stroi!
Tu pan musi prowadzić życie dość szczęśliwe.
Idźmy dalej! dla Boga! co za widok smutny!
Pod murem bez ratunku ubogi umiera.
Ach, jak tu przełożonych niedozór okrutny!
Dlatego, że nic nie miał, nie mógł mieć felczera.
Jutro piszę memoriał, niosę policyji;
Jeśli można próżniaków karmić przez podatki
Albo spasać brukowym sługi komisyi,
Za cóż biednych Łazarzów wystawiać na jatki?
Idźmy stąd! prócz jałmużny nic nie pomożemy,
Doktor zaś z miłosierdzia żaden nie pobieży,
Oto tu, gdzie się w oknach świeci, podejdziemy,
Może jeszcze przypadek ujrzem jaki świeży?
Wiesz, co to ten huk znaczy; co tu za asamble?
Mnich dziś pewnym kobietom daje kolacyją.
Walny doktor, jubilat, trzęsie złotkiem d'emblée,
Ten to sam, co niedawno wrzeszczał nam misyją.
Oto straż gdzieś schwytała złodzieja i wiedzie;
Za bagatel nieborak będzie obwieszony.
A tego znasz, co oto w tej karecie jedzie?
Jeszcze go nie wieszają, choć skradł milijony.
Patrz w okno, co się bieli za stworzenie śliczne!
Prawdziwą piękność można rozeznać i w nocy;
Widzisz te spod spuszczonych włosów piersi mléczne?
I te wdzięczne kolory bez cudzej pomocy!
I te oczki niewinne, i twarzyczka ładna,
I te usta pieszczone, i ta śliczna ręka,
I to żywe ruszenie, i talijka składna!
Pójdźmy stąd, bo me serce kochania się lęka!
Wracajmy się do domu, bo długo bawiemy;
Jutro znowu, gdy będzie pogoda, wyjdziemy.
poem by Jan Ancuty
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
At-tartuszi
Utęskniony i zbolały
Po niebiosach błądzę okiem:
Czy nie znajdę gwiazdki małej,
Którą ty pochłaniasz wzrokiem!...
Gdy zawiodą nieba córy,
Chwytam ludzi, co w świat gonią,
By zapytać, czy z nich który
Twoją nie oddychał wonią.
Wchodzę w drogę wietrzykowi,
Gdy mi szeptem ucho pieści,
Czekam z drżeniem, co opowie,
Jakie ma o tobie wieści?!...
Błądząc tu i tam dzień cały,
Twój kochanek w słuch się zmienia,
Czy gdzie czasem nie rozbrzmiały
Słodkie dźwięki jej imienia!...
Goniąc mary wciąż zwodnicze,
Wzrokiem tonę w każdej twarzy:
Czy też ujrzeć się nie zdarzy
Choć podobne jej oblicze!...
poem by Al-Mu'tamid ibn Abbad
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Miłość jest skrzydłem, które Ten dał człowiekowi, aby ten mógł wzlecieć do Niego.
quote by Michał Anioł
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Przyszłość niektórych można odgadnąć z ich wizytówek.
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!
Czyżby przedwczesną sklerozę można nazwać przedwczesnym rozwojem?
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!
Drakula jest żywym przykładem, że i w trumnie można żyć po hrabiowsku!
aphorism by Ninus Nestorovic, translated by Szymon Wróblewski
Submitted by Dan Costinaş
| Vote! | Copy! | In English | In Spanish | In Italian | In Romanian
Jaka szkoda, że w szkole życia nie można powtarzać roku!
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!
Dola, los, wieczna krzywda człowieka!
Stanisław Wyspiański in Klątwa (1899)
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Można patrzyć na gwiazdę przez dziurkę od klucza. To się nazywa perspektywa.
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!