Home page | List of authors | Random quotes

XXI

Wy, którym w niebie nie skąpią nagrody,
Za łzy daremnie na ziemi wylane;
Czy i tam miłość nie daje swobody?
Czy przez śmierć wszystko z miłością zerwane?
— Śród wiecznej niebios pogody
I nieskończonej wieczności
Miłość nic nie wie o łzach i zazdrości —
Więc choć mię takie czekają katusze,
To ja dla tego żyć muszę!
Jeżeli niebo kochanków obdarza
U siebie przyjęciem miłem —
A świat ich poi jadem i znieważa —
Czemuż się, czemu rodziłem?!
Aby źyć długo? — O czyż warto dłużej
Żyć człowiekowi co cierpi i służy.

poem by Michał Anioł from SonetyReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

Related quotes

II

Nie ziemską w tobie ujrzałem istotę
Gdy po raz pierwszy czułem się oblany
Ocz twych pogodą. Duch mój skołatany
W ich ciszy wieczną chciał zgasić tęsknotę.
W niebo, zkąd przyszedł, zrywa się skrzydlaty,
A choć pogląda na piękności cudne,
Rozkoszne oku, okrutnie ułudne.
Dąży z prawzorem zlać się po za światy.
Wszystko co ziemskie, znikome, jak sądzę
Nie zadowolni mędrca ni zachwyci,
Ni zmienna miłość oplata go w sieci.
Katowie duszy, wyuzdane żądze
Nie są miłością. Miłość doskonali
Ducila na ziemi, w niebie go krzysztali.

poem by Michał Anioł from SonetyReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

XXVI

Pod lat brzemieniem i grzechu ciężarem
Pełzam w uporze złych nałogów sługa;
A gdy mię czeka śmierć jedna i druga,
Miłość mie poi swych trucizn nektarem.
I samodzielnej siły we mnie niema,
Bym mógł odmienić życie, miłość, narów;
Jeżeli światłem, mocą świętych darów,
Pan lecącego w przepaść nie zatrzyma.
Wszak niedość Panie duszę od zatraty
Wstrzymać i godną zrobić, by wróciła
Tam gdzie z nicości stoku była wzięta.
Wprzód nim cielesne pościągasz z niej szaty
Spraw by pokuta drogę jej skróciła,
I mogła wrócić do ciebie już święta. —

poem by Michał Anioł from SonetyReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

Sonet 5

Nie myśl o szczęściu! Nie myśl o miłości!
Dla nas ten owoc nigdy nie dojrzewa,
My rwiemy inny z przeklętego drzewa,
Co daje wiedzę bytu i nicości.

My znać nie możem uniesień młodości,
Bo już w kolebce truciznę nam wlewa
Widmo haniebnej i krwawej przyszłości
I do snu pieśni straszliwe nam śpiewa.

Więc młodość nasza mija bezpowrotnie
Jak błyskawica wśród bezpłodnej burzy,
Serce się nasze wypali i znuży,

I nic nie zdoła podnieść go istotnie -
A gdy nie możem żyć i cierpieć dłużej...
To na wygnaniu giniemy samotnie.

poem by Adam Asnyk from Sen grobówReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

XXIV

Choć często w sobie to pragnienie budzę,
Żeby tak przeżyć kilka dobrych latek;
To im się bardziej wdzięczy do mnie światek.
Tem dlań ostygam i więcej się nudzę.
Poco żyć dłużej i używać dłużej.
Poco chcieć uciech wolnych od boleści?
Szczęścia, którego zmiana nie zachmurzy?
Kiedy w nich jadu więcej niźli treści!
Przeto gdy we mnie łaska twa odświeży
Miłość i ufność i wznieci zapały.
Co zwyciężają świat a leczą ducha —
To Pan już słudze swojemu zawierzy,
I święciejszego weźmie do swej chwały —
Bo w sercu naszem prędko mija skrucha. —

poem by Michał Anioł from SonetyReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

Wspomnienie

Ach, tam! gdzie pierwsza witała mnie zorza,
Gdzie tyle w życiu dosłyszałem gwaru,
Przez te zastygłe i umarłe morza
Wrócę tło uczuć młodzieńczych pożaru,
Po kwiat się jeden schylę nad łez wodą,

A może znajdę swoją duszę młodą;
Taka, jak była w poranku stworzenia,
Gdy biegła witać świat ten dla niej nowy
Żądzą miłości, walki i cierpienia,
W blask się jutrzenki przybrawszy różowy,
I zakochana w własnych mar odbiciu,
Zaczęła pierwszy poemat o życiu.

O poemacie młodości! któż może
Na twe wspomnienie obojętnym zostać?
I widzieć ten sen i to kwiatów łoże,
Na którym jasna spoczywała postać,
I choć na chwilę nie spłonąć rozkoszą
Wśród bliskich widzeń, które woń roznoszą?

W maju, w urocze bogatym poranki,
W kwitnącej życia chwili, z marzeń tęczy
Komuż nie spływa niebiańskiej kochanki
Widmo, co serce jak lutnię rozdźwięczy,
I paląc piersi namiętnym oddechem,
Komuż nie porwie duszy niebios echem?...

Nikły meteor, lecz toruje drogę
I nieśmiertelność pragnień w piersiach szczepi;
Więc choć na widmie postawi się nogę,
Boleść mu nowy piedestał ulepi,
Gdzie stojąc skrzy się różowym płomieniem
Do chwili, w której wszystko zajdzie cieniem.

Gdzież jest to pierwsze rozkoszne zjawisko,
Co się do piersi mej tuliło drżącej?
Ach! tak daleko już i ach, tak blisko!...
Odchodzi z wolna od wierzby płaczącej,
Co ocieniała rozmarzone głowy,
Słuchając sennej słowików rozmowy...

Wracaj, o luba! wszakże zmierzch wieczorny
Zranione serca zwykł zbliżać do siebie;
Na ustach twoich zawisnę pokorny
I całą pamięć przeszłości zagrzebię,
Jak Feniks z własnych powstanie popiołów
To opętane serce przez aniołów.

Czy pomnisz dzień ten omamień bez trwogi,
A którym miłości rzuciłaś mi słowo?
A jam ci światy chciał rzucić pod nogi
I innym życiem natchnąć je na nowo,
Bom się tak uczuł wielki, dumny, silny,
Że chciałem nawet wskrzesić świat mogilny.

Jeżeli pomnisz dzień ten i wyrazy,
Które się lały wezbranym potokiem,
Wiedz, że wciąż do tej zielonej oazy
Wybiegam sercem i myślą, i wzrokiem;
U tego źródła, co tak żywo bije,
Jak gołąb pióra obmywam i piję...

A gdy się zdrojem tych wspomnień odświeżę,
A gdy upoję miłości tej wonią,
Znowu zaczynam kochać i znów wierzę,
Że zdołam jeszcze wzlecieć w niebo po nią,
I zapominam, com cierpiał i przeżył,
Bylebym jeszcze chwilę dłużej wierzył...

I zapominam, że mi już nie wolno
Powrócić w przeszłość jasną i szczęśliwą,
Że muszę naprzód drogą iść mozolną
I snuć z swej piersi pajęcze przędziwo;
Więc na to wszystko niepomny przez chwilę,
Chcę przybrać skrzydła i barwy motyle.

Lecz już za późno! Duszy, co się wzbija,
Motyle skrzydła unieść już nie mogą,
Chwila upojeń bezpowrotnie mija,
I dziś trza pełzać wydeptaną drogą,
O żadne loty więcej się nie kusić,
Milczeć i serce do milczenia zmusić.

Do ciebie wrócić nie chcę i nie mogę,
Bo już zaginął dawny kształt młodzieńczy;
Długą przebyłem po przepaściach drogę,
I dziś już żadna róża mnie nie wieńczy;
Wolę się ukryć przed twym wzrokiem w cieniu
I żyć młodością wieczną w twym wspomnieniu.

Miałbym odsłonić przed tobą pierś pustą,
W której wygasła siła i namiętność;
Miałbym pozwolić pocałunku ustom,
Na których usiadł chłód i obojętność?
O nie! na wieki wolę się rozłączyć,
Niż gorycz moje w twoje serce sączyć!

Tak więc odchodzę, bez żalu, bez serca.
Słowiki wspomnień do snu już się kładą,
I tylko puchacz, posępny szyderca,
Słyszeć się daje; ja twarz zwracam bladą
I przez dzielący nas przeszłości cmentarz
Rzucam pytanie: \"Czy jeszcze pamiętasz?\"

poem by Adam Asnyk from Publiczność i poeci (1876)Report problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

Chłopca mego mi zabrali

Chłopca mego mi zabrali.
Matulu!
W świat daleki go pognali,
A ja za nim umrę z bólu -
Dałam na mszę sznur korali,
Niechaj Pan Bóg go ocali,
Matulu!

Do szeregu poszedł z bronią.
Mój Boże!
Tam śmierć pewna - poszedł po nią.
Miłość moja nic nie może
Ani łzy go nie zasłonią
Przed zawistnej śmierci dłonią.
Mój Boże!

Nie pytają o to wrogi.
Kto ginie.
Czy jest sercom ludzkim drogi?
Czy płacz siostry za nim płynie?
Czy umiera matka z trwogi.
Kiedy pyta śmierci srogiej:
Kto ginie?

Na kulami zaoranej.
Na roli.
Ma paść we krwi mój kochany...
Czyliż na to Bóg pozwoli.
By samotnie ginął z rany
Z dala swoich - na zasianej
Krwią roli?

Spojrzyj na nas, Ty Panienko
Przeczysta!
I nad serca mego męką
Ty się zlituj, o gwiaździsta
Niebieskiego dnia jutrzenko!
Osłoń jego swoją ręką,
Przeczysta!

poem by Adam AsnykReport problemRelated quotes
Submitted by anonym
| Vote! | Copy!

Share

Rada

Utraciłeś, mówisz, spokój
I moralną równowagę
Dla dziewczęcia pięknych oczu.
Biedny chłopcze, miej odwagę!
Sam najlepiej zawyrokuj,
Czy to warto żyć spokojnie?
W mglistych, czystych snów przezroczu
Kąpać duszę bogobojnie?

Nigdy czoła nie zachmurzyć,
I nie doznać serca bicia,
Żyć bez szaleństw, pragnień, wzruszeń,
Pozorami mdłego życia?...
Lepiej, że się zacznie burzyć
Niepokojem pierś twa młoda.
Tęcza tęsknot, żądz, pokuszeń
Nowych blasków tobie doda!

Na twe troski znajdziem radę,
Tylko śmiało patrz jej w oczy,
Niech ten płomień, co z nich bucha,
Falą ognia cię otoczy.
A gdy w wzroku dojrzysz zdradę,
Gdy tęsknota wzrośnie w łonie,
Chcąc odzyskać spokój ducha,
Weź i ściśnij drobne dłonie!

Jeśli za to się obruszy,
I gdy twarz jej dotąd biała
Opromieni się różowo,
I gdy pierś jej będzie drżała —
Wtedy ratuj spokój duszy!
Uratujesz, jak Bóg w niebie,
Gdy wymówisz słodkie słowo:
— O najdroższa! Kocham ciebie!...

Jednak, jednak być to może,
Że ucieknie zapłoniona...
Na ucieczkę ty nie zważaj,
Bo powróci jeszcze ona.
Że powróci — głowę łożę.
Więc ty tylko bądź wytrwały,
Pierwszą próbą się nie zrażaj,
Bądź namiętny, tkliwy, śmiały.

I choć będziesz cierpiał, marzył,
Choć się ogniem pierś zapali,
Spokojności, ach! nie żałuj,
Lecz się jeszcze posuń dalej.
Gdy się będziesz przed nią skarżył
A ta śmiać się będzie pusta,
Weź za rączkę i pocałuj,
Lecz pocałuj w same usta!...

poem by Adam AsnykReport problemRelated quotes
Submitted by anonym
| Vote! | Copy!

Share

XIV

Jeśli najczystsza miłość z pobożnością,
Jeśli majątek, smutki i wesele,
W równym się dwojgu dostały podzielę,
A serca płoną wzajemną skłonnością;
Jeżeli w dwojgu ciałach jedna dusza
Równym dwóch skrzydeł porywa się lotem;
Jedno uczucie jeśli naraz wzrusza
Dwa serca, jednym wskroś przeszyte grotem;
Jeśli się jedno w drugiem rade gubi.
Za miłość tylko miłości chce samej;
Jeśli uprzedza chęci, jeśli lubi
Ona rząd jego, a on rząd swej damy —
Czyż to nie wiecznej miłości są znaki?
Czy chwilka gniewu zerwie węzeł taki?

poem by Michał Anioł from SonetyReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share
Henry Wadsworth Longfellow

Psalm życia

Nie mów mi w czarnym zwątpieniu,
Że życie jest próżnym snem,
Gdy duch drzemie w zniechęceniu,
Wszystko naonczas jest mu złem.

Życie prawdą! – Nasze życie
To nie śmierci wiecznej próg,
My istniejem we wszechbycie;
Nas nie prochem stworzył Bóg.

Przeznaczeniem nie trosk bole
Ani też rozkoszy świat,
Działać musim i iść w kole
Naszych czynów, z lat do lat.

Praca długa – a czas mija,
I choć w sercach męstwa stal,
Przecież w duszy się odbija
Pieśń pogrzebu – z życia fal.

W pole życia, gdzie człek kreśli
Niezliczoną czynów moc,
Nie idź słaby i bez myśli...
Bohaterem bądź w walk noc.

Choć ci szczęścia daje czarę
Przyszłość – ty nie ufaj jej,
Pracuj ciągle i miej wiarę,
A ku Niebu pieśń swą ślej.

Życie wielkich nam przykładem,
Że jak oni możem żyć,
I, wstępując nam ich śladem,
W księdze dziejów możem ryć.

Niezatarte nasze czyny
Może w ciemną zwątpień noc
Rozbitkowi w walk godziny
Tchną do nowych czynów moc.

A więc idźmy, nie ustając,
Z sercem niezdolnym się bać,
Byśmy, czynem czyn witając,
Mogli mężnie w pracy trwać!

poem by Henry Wadsworth Longfellow, translated by Wiktor BaworowskiReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

Stan wojenny zastał mnie w Szwajcarii. Łaziłem nad Renem, układałem sobie fragmenty tekstów w głowie i czekałem na okazję powrotu. Dostałem propozycję, że mogę mieć od zaraz szwajcarski paszport, a rodzinę można ściągnąć przez Czerwony Krzyż. Miałbym z czego żyć, bo mogłem pracować w paryskiej „Kulturze”. Jednak ani przez sekundę nie miałem wątpliwości, że moje miejsce jest w Polsce. Nie chwalę się, że byłem taki dzielny. To nie ja wybrałem Polskę. To Polska wybrała mnie. Nie mógłbym żyć bez polskiego powietrza.

quote by Wojciech MłynarskiReport problemRelated quotes
Submitted by anonym
| Vote! | Copy!

Share

I

Sam mistrz, a niema takiego pojęcia
Coby w marmuru łonie już nietkwiło;
Byle wiedziona dłoń myślącą siłą
Umiała głazom zadać trafne cięcia.
Podobnie w tobie, czysta, czarująca!
Tkwi złe co straszy; dobro co mię nęci
A tylko sztuka nieposłuszna chęci
Dziś mię zawiodła i do grobu wtrąca.
O moje krzywdy nie winię nikogo,
Ani miłości, ni losu, ni ciebie;
Chocieś tak piękną, dumną i tak srogą.
O duch nikczemny winuję sam siebie:
Bo gdy z twem sercem śmierć i miłość miałem.
Czemuż szalony śmierć z niego wyssałem.

poem by Michał Anioł from SonetyReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

XXXI

Częścią mię cieszy, lubo w gruncie smuci
Ta myśl, co zbiegłe dni mi przypomina.
Któżbo i niewie, że każda godzina
Raz utracona, już nigdy niewróci?
Cieszy dla tego, bo nim smierć zabierze,
Nazywa rozkosz świata: mdłą, obłudną;
Smuci, bo łaska pańska, mówiąc szczerze,
Na twardą w grzechu starość spływa trudno.
Choć w twoją miłość tak ufamy Panie!
Czyż nie zuchwalstwem opuszczać się na to,
Że najleniwszy nie odejdzie z stratą?
Lecz w krew Twą patrząc mam to przekonanie.
Że jak na krzyżu ból Twój był niezmierny,
Tak i niezmiernie będziesz miłosierny!

poem by Michał Anioł from SonetyReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

Błąka się wicher w polu

Błąka się wicher w polu,
Nie wie, w którą wiać stronę;
Błąka się w dzikim bolu
Moje serce zmęczone.

Śnieg leży w gęstym borze,
I pokrywa krwi ślady:
Tam moje ślubne łoże,
Tam kochanek mój blady!

Tak długo na mnie czeka!
Próżno pytam o drogę:
Droga ciemna, daleka,
Dotąd trafić nie mogę!

Noc czarna świat otacza,
Głucho, straszno i ciemno!
Ktoś płącze, ktoś rozpacza,
Przy mnie, czy też nade mną.

Mówiono, że to biedna,
Obłąkana dziewczyna,
Po polu sama jedna
Żale swoje poczyna.

Lecz nie wiem, kto to taki?
Bo tak ciemno, jak w grobie;
Gdy ujrzę krwawe znaki,
To przypomnę ją sobie!

Nie będę cię rwałą,
Konwalijko biała,
Bobyś ty na moją
Płochość narzekała.

Myślałabyś sobie:
Że to na złość robię;
Rośnij więc szczęśliwie,
Gajom ku ozdobie.

Nie mam ja dziś komu
Kwiaty nieść do domu,
Nikt mi ich nie wyjmie
Z włosów po kryjomu.

Nie mam już sąsiada,
Co kwiaty wykrada,
Zdradziecki to chłopiec,
Ale słodka zdrada!

Pokąd nie przyjedzie,
Nic mi się nie wiedzie,
Bo wciąż o tym myślę
O młodym sąsiedzie.

I wszystko mnie nudzi,
Uciekam od ludzi,
Nawet zrywać kwiaty
Chętka się nie budzi.

Możesz więc w spokoju
Rosnąć tu przy zdroju,
Dziś mi nic nie przyjdzie
Z kwiecistego stroju.

Lecz gdy wróci luby
Zawrzeć ze mną śluby,
Wtedy, konwalijko,
Już nie ujdziesz zguby.

poem by Adam AsnykReport problemRelated quotes
Submitted by anonym
| Vote! | Copy!

Share

Nazareński śliczny Kwiecie

Nazareński, śliczny Kwiecie, - Co rozkoszą jesteś nieba!
Co Ty robisz na tym świecie, - Gdzie przybrałeś postać chleba.
Czemuż Jezu, o mój Panie, - Serce niewdzięcznikom dałeś?
Czemuż dziwne Twe kochanie - Na ten nędzny świat wylałeś?

Cóż jest człowiek, że dla niego - Ty się, Panie, dałeś cały;
Że mu drzwi do Serca Swego - Otwierasz, o Królu chwały.
Ach, to Serce Twe na ziemi - Co tak ludzi ukochało,
Cóż znajduje między nimi, - Cóż od świata pozyskało?

Tylko wzgardą, zapomnieniem człowiek Tobie się odpłaca
Poi Serce Twe cierpieniem i od Ciebie się odwraca.
Chociaż Serce Twoje wzywa, Choć wyciągasz boskie dłonie,
Każdy Tobie się wyrywa i w przepaści grzechów tonie.

Jako niegdyś na Golgocie - "Pragnę!" usta Twe wołały,
Tak Twe Serce dziś w tęsknocie - "Pragnę!" woła na świat cały.
I przed Tobą tłum się snuje, - A nikt Ciebie nie rozumie,
Nikt z Twym Sercem nie współczuje, - Ciebie kochać nikt nie umie.

Dobry Jezu, o mój Panie, - Ulecz świata zaślepienie,
W Twego Serca świętej Ranie - Daj nam znaleźć nawrócenie.
Na świat cały z Serca rany - Rozrzuć ogień Twej miłości,
Byś od wszystkich był kochany - Na tej ziemi i w wieczności

poem by Karol AntoniewiczReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

Prośba

O mój Aniele, ty rękę
Daj!
Przez łzy i mękę,
Przez ciemny kraj,
Do jasnych źródeł ty mnie doprowadź;
Racz się zlitować!

Serce me zwiędło jak marny
Liść;
Wśród nocy czarnej
Nie wiem, gdzie iść,
I po przepaściach muszę nocować,
Więc ty mnie prowadź.

To, com ukochał, com tyle
Czcił,
Zdeptane w pyle
Padło bez sił;
Rozpacz i hańbę widząc po drodze,
Stanąłem w trwodze.

Widziałem zbrodni zwycięski
Szał,
Widziałem klęski
Duchów i ciał;
Więc obłąkany boleścią, chodzę
We łzach i trwodze.

I nie wiem teraz, w co wierzyć
Mam,
Jak dzień mój przeżyć
W ciemności, sam;
Nie wiem, czy zdołam wytrwać niezłomnie,
Więc ty zstąp do mnie!

Lękam się zstąpić z wątpieniem
W grób
I z utęsknieniem
Do twoich stóp
Chylę się z prośbą i nieprzytomnie
Wołam: zstąp do mnie.

Pokaż mi tryumf w przyszłości
Dniach,
Tryumf miłości
Kupiony w łzach,
I ludu mego zwycięstwo jasne
Pokaż, nim zasnę!

Pokaż mi ciszę wschodzących
Zórz,
Zmartwychwstających
Królestwo dusz,
A dbać nie będę o szczęście własne,
Spokojny zasnę.

poem by Adam Asnyk from Sen grobówReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

Bez granic

Potoki mają swe łoża -
I mają granice morza
Dla swojej fali -

I góry, co toną w niebie,
Mają kres dany dla siebie,
Nie pójdą dalej!

Lecz serce, serce człowieka,
Wciąż w nieskończoność ucieka
Przez łzy, tęsknoty, męczarnie,
I wierzy, że w swoim łonie

Przestrzeń i wieczność pochłonie
I niebo całe ogarnie.

poem by Adam Asnyk from Publiczność i poeci (1876)Report problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

At-tartuszi

Utęskniony i zbolały
Po niebiosach błądzę okiem:
Czy nie znajdę gwiazdki małej,
Którą ty pochłaniasz wzrokiem!...
Gdy zawiodą nieba córy,
Chwytam ludzi, co w świat gonią,
By zapytać, czy z nich który
Twoją nie oddychał wonią.
Wchodzę w drogę wietrzykowi,
Gdy mi szeptem ucho pieści,
Czekam z drżeniem, co opowie,
Jakie ma o tobie wieści?!...
Błądząc tu i tam dzień cały,
Twój kochanek w słuch się zmienia,
Czy gdzie czasem nie rozbrzmiały
Słodkie dźwięki jej imienia!...
Goniąc mary wciąż zwodnicze,
Wzrokiem tonę w każdej twarzy:
Czy też ujrzeć się nie zdarzy
Choć podobne jej oblicze!...

poem by Al-Mu'tamid ibn AbbadReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

Gałązka jaśminu

Tam, pod niebem południa palącem,
Szło ich dwoje po mirtów alei,
Słów namiętnych rzucając tysiącem;
Lecz nie było tam słowa nadziei.
Pożegnanie ostatnie na wieki...
To trwa długo... I wstał księżyc blady,
A westchnienia powtarzał daleki
Szum płaczącej kaskady.

Obcy młodzian opuszczał dziewczynę,
Co jak powój w jego serce wrosła,
I porzucał słoneczną krainę,
Lecąc na śmierć, gdzie rozpacz go niosła.
Więc targając serdeczne ogniwa,
Czuł, że serce z swej piersi wydziera
I że młodość ta jasna, szczęśliwa,
W jej uścisku umiera.

Biedne dziewczę zrozumieć nie zdoła,
Że jest wyższa nad miłość potęga,
Że głos smutny, głos grobów anioła,
W jej objęciach go jeszcze dosięga -
Więc się skarży jak dziecię pieszczone:
- "O niedobry, jak mnie możesz smucić!
Twoje słowa mnie ranią szalone,
Nie mów, że chcesz mnie rzucić!

Cóż mieć możesz na ziemi droższego
Nad mą miłość?... Gdy ta cię nie wstrzyma
Idź..." Tu głosu zabrakło drżącego,
I spojrzała smutnymi oczyma:
- "Patrz, me serce omdlewa mi w łonie,
Łez mi braknie i w oczach mi ciemno...
Masz tam ginąć gdzie w dalekiej stronie,
To umrzyj razem ze mną!

Tak, o dobrze! Nie będę po tobie
Więcej płakać ni gorzko się smucić,
Ale razem w jednym spocznie m grobie,
I nie będziesz już mnie mógł porzucić;
Wieczność całą prześnimy tak błogo,
I przebaczy nam Bóg miłosierny!...
Ja prócz ciebie nie mam tu nikogo,
A ty idziesz, niewierny!?

Nie chcesz umrzeć i nie chcesz żyć razem?.
Idź szczęśliwy! Twa kochanka biedna
Przed cudownej Madonny obrazem
Szczęście tobie u Boga wyjedna.
Teraz jeszcze mej prośbie serdecznej
Uczyń zadość, bo cierpię ogromnie,
Gdy pomyślę, że w rozłące wiecznej
Możesz zapomnieć o mnie.

Tyś tak lubił wonny kwiat jaśminu,
Ja go odtąd na mym sercu noszę..."
I odpięła chusteczkę z muślinu,
Mówiąc dalej: "Weź gałązkę, proszę,
A ta druga na sercu zostanie;
Mówić będzie o tobie, jedyny!
Gdy nie przyjdziesz na moje wołanie -
Łzą się zroszą jaśminy..."

I oparta na jego ramieniu,
Wpółzemdlona, kwiaty do ust ciśnie;
I tak stoją oboje w płomieniu,
I ust dwoje na kwiatach zawiśnie -
Aż nareszcie wydarł się z objęcia
I rzekł do niej: - "O żegnaj mi droga!
Gdy mię twoje nie zbawią zaklęcia -
Spotkamy się u Boga!

Ja nie mogę pozostać przy tobie,
Choć twój jestem na wieki, dziewczyno!
Bo mnie duchy wzywają w żałobie,
Bym szedł z tymi, co mamie dziś giną.
Słyszę okrzyk z krwawego zagonu,
Słyszę matkę wołającą: Synu!
Lecz zachowam, zachowam do zgonu
Tę gałązkę jaśminu..."

poem by Adam Asnyk from KwiatyReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

XXXII

Żyję dla grzechu, dla siebie nieżywy.
Dni me do grzechu należą, nie do mnie;
W jego mgle gęstej błądzę bezprzytomnie
Ślepy, po drodze pustynnéj i krzywej.
Oblubienica moja, wolność miła
Dziś niewolnicą! — Sroga losu władza
Na taką nędzę w świat mię wyprawiła,
Że łaska pańska już mie nieodradza.
Gdy patrzę w siebie, wszystkie rzędem stoją
Przedemną lata, co ubiegły w biedzie.
A w nich zuchwalstwo i szaleństwo wszędzie.
Bo chuciom moim rozpuściwszy lejce,
Z drogi wiodącej w prost po miłość Twoją
Zboczyłem Panie! podaj mi prawicę. —

poem by Michał Anioł from SonetyReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share

Na Nowy Rok

Słyszycie? Północ już bije,
Rok stary w mgły się rozwiewa,
Jak sen przepada...
Krzyczmy: Rok Nowy niech żyje!
I rwijmy z przyszłości drzewa
Owoc, co wiecznie dojrzewa,
A nie opada.

Rok stary jak ziarnko piasku
Stoczył się w czasu przestrzenie;
Czyż go żałować?
Niech ginie! bez łzy, oklasku,
Jak ten gladiator w arenie,
Co upadł niepostrzeżenie
Czas go pochować.

Bywały lata, ach! krwawsze,
Z rozpaczy jękiem lecące
W przeszłości mrok.
A echo powraca zawsze,
Przynosząc skargi palące...
Precz z smutkiem! Życzeń tysiące

Na Nowy Rok!
Spod gruzów rozbitych złudzeń
Wynieśmy arkę rodzinną
Na stały ląd!
Duchowych żądni przebudzeń,
Potęgą stańmy się czynną
Bacząc, by w stronę nas inną
Nie uniósł prąd.

Rozumu, niezgiętej woli,
Prawdziwej duchowej siły
I serc czystości!
A Bóg nam stanąć pozwoli,
I z naszej skromnej mogiły
Dzieci się będą uczyły,
Jak żyć w przyszłości.

W olbrzymim pokoleń trudzie
Bądźmy ogniwem łańcucha,
Co się poświęca,
Nie marzmy o łatwym cudzie!
Najwyższy heroizm ducha
Jest walką, co nie wybucha,
Pracą bez wieńca.

Uderzmy w kielichy z winem
I bratnie podajmy dłonie,
Wszakże już czas!
Choć różni twarzą lub czynem,
Niech nas duch jeden owionie,
Niech zadrży miłością w łonie
I złączy nas!

Bo miłość ta, która płynie
Z poznania ziemskiego mętu,
Jest światłem dusz!
Choć Bogu wznosi świątynie,
Potrafi zstąpić bez wstrętu
I wyrwać słabych z odmętu
W pośrodku burz.

Niech żyją pierwsi w narodzie,
Jeżeli zawsze są pierwsi
I w Poświęceniu!
Gdy z czasu potrzebą w zgodzie,

W szlachetnym czynie najszczersi,
Swą dumę umieszczą w piersi,
A nie w imieniu!

I ci, co żadnej spuścizny
Na grobie matki nie wzięli
Prócz łez - niech żyją!
Jeżeli miłość ojczyzny
Jako synowie pojęli
I na wyłomie stanęli,
Gdzie gromy biją.

Spełnijmy puchary do dna
I życzmy sobie nawzajem
Szczęśliwych lat!
Niech myśl powstanie swobodna
I światło błyśnie nad krajem!
Bogu w opiekę oddajem
Przyszłości kwiat.

Tych naszych braci, co cierpią,
Miłością naszą podnieśmy
Męczeński ród.
Niech od nas pociechę czerpią,
Nadzieję w ich sercach wskrześmy,
Wołając: jeszcze jesteśmy
Niech żyje lud!

poem by Adam Asnyk from Sen grobówReport problemRelated quotes
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!

Share