Leszek Czarny
Od kruczych włosów nazwany Czarnym,
Mąż dzielnej ręki i woli,
Daremnie pała ogniem ofiarnym,
By kraj podźwignąć z niedoli.
Znosi Jadźwingów; lecz z innej strony,
Straszliwa klęska nam grozi:
Oto znów Tatar puszcza zagony,
I krocie dziewic uwozi.
poem by Władysław Bełza from Dawni królowie tej ziemi
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Related quotes
Bolesław V Wstydliwy
Po śmierci Leszka, syn małoletni,
W szóstem zawładnął już lecie;
Lecz czyż książęce berło uświetni,
Mąż niedorosły lub dziecię ?
Na kraj wpadają dzicy Mongoli,
Straszną go niszcząc nawałą...
Próżno nam Kinga wnosi skarb w soli,
Ody chleba w Polsce niestało.
poem by Władysław Bełza from Dawni królowie tej ziemi
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Władysław III Laskonogi
Po jego śmierci Władysław trzeci,
Co Laskonogim go zwano,
Przelotnym blaskiem na tronie świeci,
Nim go Leszkowi oddano.
Lecz w Polskę nowy grom znów uderzy,
I w wir ją nieszczęść porywa:
Oto Kniaź Roman od pnia macierzy,
Ruś nam Czerwoną odrywa.
poem by Władysław Bełza from Dawni królowie tej ziemi
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Władysław Łokietek
Wacław umiera. — Po jego śmierci,
Łokietek w Polsce znów staje;
A kraj rozdarty walką na ćwierci,
Chętnie koronę mu daje.
Łokietek dzielnie i mądrze włada,
Gromi niewdzięcznych Krzyżaków;
Za jego życia Szląsko odpada,
Lecz zato wraca nam Kraków.
poem by Władysław Bełza from Dawni królowie tej ziemi
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
I
Zmiennego bytu falo ty ruchliwa,
Co nas unosisz po wszechświata toni!
Daremnie wzrok nasz za tym wszystkim goni,
Co pod powierzchnią twoją się ukrywa;
Choć nam w błyskawic blasku się odsłoni
Głąb niezmierzona, ciemna i straszliwa...
Trudno nam dotrzeć spojrzeniami do niej
Przez pianę zjawisk, co po wierzchu pływa.
Próżno nad głębią schyleni - jej ciemnic
Obraz chwytamy, gdyż ruchliwa fala,
Zamiast odwiecznych istnienia tajemnic,
Własną twarz naszą ukazuje z dala,
I nasz widnokrąg cały się powleka
Rzuconym w wszechświat odbiciem człowieka.
poem by Adam Asnyk from Nad głębiami (1894)
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Wacław
Chociaż Czech z rodu, lecz Niemiec z ducha,
Z obcej wziął berło poręki;
Czyż on zrozumie, czyż on wysłucha,
Bolę narodu i jęki?
W swej „Złotej Pradze” chętnie przebywa,
Gdzie końca swoich dni dożył,
A kraj Łokietka z płaczem przyzywa,
By kres niedoli położył.
poem by Władysław Bełza from Dawni królowie tej ziemi
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Kazimierz Wielki
Król ten był królem chłopków nazwany,
I stąd urosła dlań sława;
Zostawił cały kraj murowany,
I mądre nadał mu prawa.
Biedni tułacze wśród obcych ludów,
Żydzi, z ufnością doń biega.
I słusznie naród za tyle trudów,
Nadał mu tytuł Wielkiego.
poem by Władysław Bełza from Dawni królowie tej ziemi
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Ta łza
Ta łza , co z oczu twoich spływa,
Jak ogień pali moją duszę
I wciąż mnie dręczy myśl straszliwa,
Że cię w nieszczęściu rzucić muszę,
Że cie zostawię tak znękaną
I nic z win przeszłych nie odrobię.
Ta myśl jest wieczną serca raną
I ścigać będzie jeszcze w grobie.
Myślałem , że nim rzucę ziemię,
Twoich nieszczęść szala się przeważy,
Że z ramion ciężkie spadnie brzemię
I ujrzę radość na twej twarzy.
Lecz gdy los na to nie dozwoli,
Po cierniach w górę wciąż się wspinaj,
A choć winienem twej niedoli,
Miłości mojej nie przeklinaj!
poem by Adam Asnyk
Submitted by anonym
| Vote! | Copy!
Kazimierz I Odnowiciel
Chyba ty królu, Odnowicielem
Od twego ludu nazwany,
Chyba ty będziesz pocieszycielem,
I krwawe zgoisz nam rany!
Jakoż pod sterem króla Kaźmierza,
Ojczysta krzepi się nawa:
Wnet on Prusaków najazd uśmierza,
I tłumi bunty Masława.
poem by Władysław Bełza from Dawni królowie tej ziemi
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
V
Nikt tą miłością nie zgubi swej duszy
Co strasznie gore ku ślicznej urodzie,
Jeśli ta miłość serce tak pokruszy,
Że boski pocisk łatwo je przebodzie.
Miłość ta budzi, i pędzi piór loty
W górne przestwory; ogień, co w niej płonie.
Pierwszy to stopień zkąd pełen tęsknoty
Duch rwie się w niebo i aż w Twórcy tonie.
Miłość, o której mowa, pragnie wyżej;
Obca jej próżność i pociąg zmysłowy;
Miłością taką tylko mąż surowy
I czysty pała; ona z niebem zbliży;
Gniazdo ma w duchu; zmysłowa tkwi w ciele,
I z łuku swego strzela w podłe cele.
poem by Michał Anioł from Sonety
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Czarny krzyżyk
Gdym na ciężkie krwawe boje
Iść przed laty miał,
Tom żegnając dziewczę moje,
Czarnym krzyżyk dał.
"Rankiem modląc się do Boga,
Za mnie pacierz zmów,
A choć ostre miecze wroga,
Wrócę z boju znów!"
"Tylko stała[1] w méj obronie,
Szczerze Boga proś,
Z wiarą w przyszłość, na swém łonie
Czarny krzyżyk noś!"
Widać w jasnym łez jéj zdroju
Szczerość widział Bóg...
Tysiąc braci legło w boju,
A mnie nie tknął wróg,
Lecz z powrotem mając milę,
Gdym ją witać chciał,
Jéj nie było!... Na mogile
czarny krzyżyk stał!....
poem by Bruno Bielawski
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Nie brak nam sposobów, ni dróg do mierzenia i dzielenia tych naszych dni nędznych, w których musimy jeszcze sobie podobać, by nie traciły się i ie mijały daremnie i bez jakiejkolwiek chwały, nie zostawiając po sobie pamięci w umysłach śmiertelnych. Niech ten nasz nędzny przechód nie minie na próżno.
quote by Leonardo da Vinci
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Pierwiosnki
Dziewczę pierwiosnki zbierało,
Wesołe piosnki śpiewało,
A głos jej płynął po rosie,
W dalekim ginął rozgłosie.
Śpiewała o młodym maju,
Co się przechadza po gaju;
Jak zima przed nim ucieka,
A on jej grozi z daleka,
Rozrzuca jasność i kwiecie
I tak króluje na świecie.
Śpiewała o tej młodzieży,
Co się dziś bawi w żołnierzy;
Jak ją widziała po błoniu,
Przelatującą na koniu.
Za co się bije, to nie wie,
Lecz dobrze życzy jej w śpiewie.
A dalej o Matce Boskiej,
Co się zjawiła wśród wioski
I ludek ciemny poucza,
Co mu najbardziej dokucza
I kto dla niego jest wrogiem,
I kto odpowie przed Bogiem.
Śpiewała dalej, że z czasem
Stanie lud cały pod lasem
I pożałuje te dziatki,
Co giną jak ścięte kwiatki,
Jako pierwiosnki narodu
Za wcześnie zeszłe wśród lodu.
Lecz przecie śniegi roztają,
Sioła się kwieciem umają,
I lud jak ze snu zbudzony
Stanie dla kraju obrony,
I w wielką zebrany chmarę
Pociągnie za kraj i wiarę.
Kiedy tak śpiewa, zza krzaków
Wypada sotnia kozaków,
I woła oficer dziki:
"Dziewczyno, gdzie buntowniki?
Pokaż nam drogę, dziewczyno,
Niech te psy marnie wyginą!"
"Bóg cię ukarze, Moskalu -
Odpowie dziewczyna w żalu -
Że na krew ludzką tak chciwy
Krwią zlewasz spokojne niwy
I smutne kładziesz pokosy
Zabitych na leśne wrzosy...
Ja nie wiem, co to za jedni,
Lecz znałam w wiosce sąsiedniej
Matki okryte żałobą,
Więc ich nie zdradzę przed tobą".
Słysząc to starszy z siepaczy
Dobył janczarki kozaczej
I kulą posłał jej z dala
Odpowiedź godną Moskala.
A twarz dziewczyny pobladła,
U stóp leszczyny upadła,
Krwią się pierwiosnki oblały,
Na ustach piosnki skonały.
poem by Adam Asnyk from Kwiaty
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Don Juan w Piekle
Kiedy Don Juan zstąpił ku brzegom pustkowi
Kocytu — i obola spłacił Charonowi,
Jakiś żebrak z źrenicą dumną i wyniosłą
Ramieniem swoim chciwym chwycił każde wiosło.
Pokazując otwarte suknie, nagie łona,
Pod czarnym się błękitem wiły niewiast grona
I, niby stado owiec, danych na ofiarę,
Długim jękiem swe krzywdy wspominały stare.
Sganarella ze śmiechem żądał swej zapłaty,
A wszystkim, co błądzili przez te śmierci światy,
Don Luiz pokazywał drżeniem swojej dłoni
Syna, który urągał jego siwej skroni.
Elwira — wiotka, czysta, piękna w swej żałobie,
Małżonka i kochanka wraz — w jednej osobie,
Zdała się go o uśmiech prosić ostateczny,
Gdzie promieniał wdzięk pierwszej jej przysięgi wiecznej.
Wyprostowany — zbrojny — jakiś mąż z kamienia
Przecinał podziemnego ciemną głąb strumienia:
Lecz bohater — na szabli oparty zuchwale,
Nie widział nic — spokojnie patrząc w czarne fale.
poem by Charles Baudelaire, translated by Antoni Lange
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Henryk Walezy
Wytworny panicz modnego dworu,
W sarmackie dostał się kraje;
Lecz w nich nie zastał tego poloru,
Jaki francuski dwór daje.
A chociaż znalazł dzielnych serc krocie,
I prawic, co wrogów grzmocą:
Przeniósł francuskie nad nie łakocie,
I umknął z Polski precz, nocą.
poem by Władysław Bełza from Dawni królowie tej ziemi
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Zygmunt III Waza
W Polsce znów partye wichrzą szalone,
Po śmierci króla Stefana.
Jedni Zygmunta trzymają stronę,
A drudzy Maxymiliana.
A choć Żółkiewscy i Chodkiewicze,
Gromią Kozaków i Szweda:
Czyż kraj rozjaśnić może oblicze,
Gdy wewnątrz gorycz i bieda?
poem by Władysław Bełza from Dawni królowie tej ziemi
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Piosnka pijaka
Na trzeźwo nie mogę żyć!
Więc się upijam od rana
I zawsze z pełnego dzbana
Do nocy wciąż muszę pić;
Za każdym kielichem wina
Piękniejszym staje się świat,
I urok młodzieńczych lat
Wstępować w serce zaczyna.
Zaledwie wypróżnię dzban,
Piosenkę znajduję na dnie,
A ona dźwięczy tak ładnie
Wśród moich samotnych ścian!
Rozjaśnia duszę pogodą
I z serca zdejmuje pleśń,
Wesoła, swobodna pieśń
Fantazję wskrzesza mi młodą;
I słyszę kochanki głos,
Pierwsze miłosne zaklęcia,
I chwytam dzban mój w objęcia,
Padając na flaszek stos -
Zdjętemu błogim marzeniem
Zda się, że wracam znów
Do jasnych młodości snów
Ponad srebrzystym strumieniem!
Po kwiatach sączy się zdrój,
A wietrzyk roznosi wonie,
Pierś ogniem szlachetnym płonie,
Chcę wznowić rycerski bój,
W dobranym braci orszaku -
Ochoczo biegnę na szturm
I słyszę w odgłosie surm:
\"Zwycięstwo przy białym ptaku!\"
Pośpieszam, co zdąży koń,
I u nóg kochanki klęczę,
Ona z obłoków rwie tęczę
I moję ozdabia skroń;
W rodzinne przychodzę strony
I witam rzucony dom,
I matki radosnym łzom
Powierzam zdobyte plony...
W pośrodku ojczystych pól...
Lecz tu się sen mój ucina;
Fantazji gdy braknie wina,
Powraca zgłuszony ból -
Każda odnawia się rana -
Na trzeźwo nie mogę żyć...
A więc pozwólcie mi pić
Z mojego pełnego dzbana.
poem by Adam Asnyk from Sen grobów
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Do...
Przekleństwa synu! co Kaina piętnem
Straszysz w dzień biały Chrystusową trzodę,
Przybywaj do mnie! w uciśnieniu smętnem
Znajdziesz dla siebie gorycz i ochłodę.
Znanyś mi z dawna, gdy życiem namiętnem
Przyniosłeś duszy swojej wieczną szkodę,
Rzuciwszy cnoty gościniec utarty
I do bram niebios biegnąc, i odparty.
Lepiej ci było wraz z bracią Ablową
Przeżuwać życie na pokory zębie,
Kochać na rozkaz i wierzyć na słowo,
Paląc na stosie ofiarnym gołębie;
Niźli do boju stanąwszy z Jehową,
Przeglądać bytu i nicestwa głębie.
Nie byłbyś nosił fatalnej pieczęci,
Na którą z wstrętem patrzą wniebowzięci!
Lecz tym, czym jesteś, skazany na piekło!
Tym cię mieć pragnę! gościu mój posępny!
Bo jakieś echo podziemne mi rzekło:
Że los nasz jeden, że i ja występny,
Czemu tym bardziej wierzyć teraz muszę,
Gdy jasne niebo z piersi mej uciekło,
I sam zostałem, nieprzystępny skrusze,
A tylko jednej rozpaczy przystępny.
Razem więc z tobą, synu potępienia,
Nad Babilonu wodami usiędziem,
A nieśmiertelni wielkością zwątpienia,
Z swej piersi głosu strasznego dobędziem;
Z Prometeuszów wiecznością cierpienia
I z sępem żądzy, męczarni narzędziem,
W własnej niemocy skowani łańcuchy,
Zostaniem bratnie dwa stracone duchy!
Lecz nim utoniem w niepamięci fali
Przed okiem ludzi skryci w obłok czarny,
Niech ich pieśń nasza gromem wstydu spali:
Że w nikczemności pędząc żywot marny,
Płazowe szczęście, nie wielkość obrali;
Niech ich ród szczęsny, cierpliwy i karny
Z pokorą znosi losów wyrok twardy,
My im zapłaćmy jałmużną pogardy...
poem by Adam Asnyk from Publiczność i poeci (1876)
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Dla serc szlachetnych najwyższą rozkoszą, gdy drugim radość w niedoli przynoszą.
quote by Adam Asnyk
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!
Z solidarności włosów powstaje co najwyżej szczotka.
aphorism by Valeriu Butulescu, translated by Lucjan Butulescu
Submitted by Simona Enache
| Vote! | Copy!
Powój
Niejedna wesoła piosenka
W wiosenne wieczory lub ranki
Wybiega z tego okienka,
Strojnego w białe firanki.
I śmiechu srebrnego kaskada,
Ach, nieraz! z owego pokoju
Spłynęła w okna sąsiada
Po wiotkich splotach powoju.
Natenczas ja byłem studentem,
I boski zajmował mię Plato,
I nad niejednym fragmentem
Ślęczałem zimę i lato.
Myślałem, pracując tak pilnie
I pisząc uczone rozprawy,
Że się dorobię niemylnie
Wiedzy, znaczenia i sławy.
Zły sąsiad, zły sąsiad był ze mnie!
Siedziałem jak więzień za kratą
I kląłem w duchu tajemnie
Sąsiadkę, piosnki i lato.
I nigdym nie patrzał w okienko,
Choć nieraz w niedzielę lub święto
Mignęła białą sukienką,
W powoju kwiaty upiętą.
Na próżno wesoła figlarka
Rzucała do okna mi kwiatki,
Brałem do ręki Plutarka,
Strzegąc się psotnej sąsiadki.
Dziś znowu po trudach i znoju,
Po wielu minionych już latach -
Mieszkam w tym samym pokoju
I myślę czasem o kwiatach.
Nie myślę już więcej o sławie
W tej biednej izdebce pod dachem,
Lecz patrzę w okno ciekawie,
Pojąc się wiosny zapachem.
Daremnie wyglądam, daremnie!
Dziś nic mi spokoju nie skłóci;
Ja jednak wzdycham tajemnie,
Cisza mnie gniewa i smuci.
Ach! teraz już puste okienko!
I nie ma w nim białych firanek!
Nikt mnie nie wabi piosenką
W majowy wieczór lub ranek.
I śmiechu nie słychać srebrnego,
I wszystko już leży w ruinie -
Ja wzdycham, sam nie wiem czego,
Myśląc o psotnej dziewczynie.
Zaginął ślad mojej sąsiadki,
I tylko zwieszony kapryśnie
Powój przynosi mi kwiatki,
Do okna gwałtem się ciśnie.
I motyl przyleci czasami
Pić słodycz z jasnego kielicha;
A ja się patrzę ze łzami,
"Gdzie ona?" - pytam go z cicha.
Wspomnienie przeszłości pierś tłoczy,
Aż wreszcie żalami wybucha;
A motyl patrzy mi w oczy,
Na kwiatach siedzi - i słucha -
I szemrze, miód pijąc z kielicha:
"Wszak mogłeś i kochać, i marzyć?
Kto napój szczęścia odpycha,
Ten nie ma prawa się skarżyć"
poem by Adam Asnyk from Kwiaty
Submitted by Veronica Şerbănoiu
| Vote! | Copy!